Przejdź do głównej zawartości

Ka-ching czyli szopka końcoworoczna w korpo

Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, dla jednych to czas przygotowania do świąt i szampańskiej imprezy przy biedronkowym Carskoje Igristoje, a dla korpoludków jest to czas tzw Ocen Rocznych.
Upraszczając,  taka 'Ocena Roczna' to rozmowa z przełożonym, od której zależy, o ile więcej hajsu dostaniesz co miesiąc w nadchodzącym roku - trzeba się pochwalić co zrobiłeś/osiągnąłeś/dokonałeś i ukryć swoje wtopy (o ile się da).
Otóż moja obecna firma, a dokładniej ludzie w niej zatrudnieni, w tym sezonie przechodzą samych siebie. Od miesiąca słyszę głosy na korytarzach, jak to ludzie mają już dość i się zwalniają. Oczywiście robią to tak, aby usłyszało o tym jak najwięcej ludzi (a najlepiej szef), i podkreślają jak to są ważni w swoich projektach. Osobiście bym im jeszcze wręczył bukiet kwiatów na odejście i nawet łzę uronił, bo ludzi naprawdę potrzebni są zapracowani i nie mają czasu na takie bzdety - jedynie obiboki mogą sobie pozwolić na ten swoisty "marketing szeptany".
Dobra rada na koniec - nie idźcie ich śladem i nie uprawiajcie takiej autreklamy, o jest to stąpanie po naprawdę cienkim lodzie.
Zażenowany współpracownikami nakładam swój SztucznyUśmiech i wracam do pługa ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwsze koty za płoty

Postanowiłem zacząć prowadzić bloga, aby wyrzygać się emocjonalnie. Jak każdy człowiek, mam swoje problemy mniejsze i większe -  jednakże że większość moich znajomych nie lubi słuchać o cudzych problemach/przemyśleniach. Wychodzą z założenia, ze każdy powinien radzić sobie sam, toteż gdy któryś z nich ma kłopoty automatycznie reszta się od danej osoby odsuwa. Nie winię ich za to - każdy ma swoje życie.  Inna sprawa, że nie mam zamiaru obdzielać swojego otoczenia moimi problemami - wynika to choćby z faktu, że nie raz już widziałem gdy jeden z 'powierników' wykorzystywał to przeciwko osobie zwierzającej się i bawił się w kopanie leżącego - w końcu to takie zabawne, a i w towarzystwie można błysnąć tudzież sobie humor poprawić lub nawet dowartościować się. Nie mam też ochoty dusić w sobie frustracji, które zbierają się każdego dnia mojego życia w tym cudownym kraju, i które zmieniają towarzyszy-obywatel w ziejące zawiścią zombie, gotowych za byle pierdołę zniszczyć innych, &#

Folwark 4.0 czyli dlaczego musisz się uśmiechać w pracy, nawet gdy na głowę ktoś wylewa ci kubeł gówna

Zawodowo pracuję już przeszło 9 lat, w tym czasie zaliczyłem 3 różne branże oraz niezliczoną ilość stanowisk, a był nawet taki rok, gdy miejsce pracy zmieniłem 5 razy (bynajmniej nie ze swojej winy - po prostu nie pasowały mi dane stanowiska z ich zarobkami,  i nie miałem skrupułów aby rzucać papierami, ale to już temat na inny post). Wspólnym elementem który łączy wszystkie te stanowiska było zachowanie ludzi w pracy. Serio, chyba nikt nie potrafi zrobić takiego piekiełka w pracy jak polscy współpracownicy :) Zawsze zastanawiało mnie, skąd się ten cały syf bierze. Pierwsza rzeczą która mnie zaskakuje jest pewnego rodzaju masochistyczne zamiłowanie do "grupowości" - w grupie chodzimy na kawę, w grupie pijemy piwo po pracy, grupowo myślimy. Czasem mam wrażenie, że nawet grupowo sramy :) Co gorsza, w grupie też robimy świństwa. Przychodzi nowa osoba i bardzo szybko, zaczyna myśleć jak grupa, nawet jeżeli jest to totalnie wbrew jej osobistym przekonaniom. Hejtowanie współpra